środa, 22 lutego 2017

CADBURY, double decker

Nie wiem, czy pamiętacie, ale opisywałam kiedyś jeden z elementów słodyczowej paczki firmy Cadbury, zakupionej w biedronce. Poprzedni wpis macie tutaj.
 Raczej nie jestem fanką "ciężkich" batonów, jestem w stanie powiedzieć nawet, że bardzo ich nie lubię (głównie przez tą zamulającą słodycz, która często im towarzyszy). Dlatego też postanowiłam sobie, że wezmę go jak najwcześniej, żeby mieć z głowy.
 Oto przed Wami double decker, czyli "mleczna czekolada z delikatnymi kawałkami nugatu i zbożowym, chrupiącym wypełnieniem".

                                                                                    WYGLĄD:
Tutaj mam ogromne zastrzeżenia. Już przez opakowanie czułam, że batonik spłaszczył się, najprawdopodobniej pod wpływem ciepła. Jednak nie myślałam o tak wielkich zniszczeniach :/. Nugat, mający go wypełniać, wylał się i przykleił do opakowania. Nie był to zbyt przyjemny widok, a tym bardziej apetyczny.
  Jeśli o zapach chodzi to... poczułam tu rogalika chipicao. Trochę dziwne ale niech już im tam będzie.

SMAK:
 Zacznę może od samej czekolady. Czy kogoś zdziwi to, że była ona okropnie słodka? Myślę, że nie. Tak więc: cukier w cukrze, połączony z delikatną nutką masła i... w sumie tyle. Nic więcej nie potrafię o niej napisać, bo ta słodycz zabiła wszystko (a już na pewno kakao, którego mogłam szukać z lupą, a i tak nie dałoby to jakiegokolwiek efektu).
 Kolejny w kolejce miał być nugat (no właśnie- miał, bo życie zweryfikowało jego plany i postanowiło oblać nim cały batonik xd). Na początku zaznaczę, iż nienawidzę nugatu,przede wszystkim ze względu na tą wysoką słodycz. No więc tak: w konsystencji jest twardy i ciągnący, lekko oporny i wymagający żucia. Musiałam się bardzo namęczyć, aby go przełknąć. Poza tym okazał się przeraźliwie słodkim tworem z posmakiem... kawy. Chociaż tak właściwie to cappuccino. To dopiero było dziwne i zaskakujące. Niestety, nawet dla mnie (ogromnej miłośniczki kawy), było to sprytne, acz niewystarczające zagranie ze strony producenta. Nugat w dalszym ciągu był niesmaczny i za SŁODKI.
 Dalej mamy już tylko chrupki, zatopione w czekoladowej masie. Ta była o wiele bardziej zjadliwa, niż zewnętrzna polewa- dużo mniej w niej było cukru, była bardziej maślana i z odrobiną kakao.Za to chrupki, jak to chrupki, były... po prostu chrupkami

 Podsumowując, zrobiło mi się niedobrze od tego cukru, wszystkie te elementy były (moim zdaniem) nieodpowiednio połączone- mam na myśli to, że gdy czekolada się rozpuściła, a chrupki już dawno zostały pogryzione, ja w dalszym ciągu starałam się uporać z tym nieszczęsnym, słodkim nugatem. O walorach estetycznych nawet nie wspomnę. Myślę, że nawet cukrożercy by mu nie podołali. Jedyne, co tutaj było ciekawe to ta kawa, towarzysząca mi do końca tej połówki którą zjadłam. Nie wiem skąd się tutaj wzięła, ale mimo wszystko, niewiele pomogła.

Skład: nugat (syrop glukozowy, cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, olej roślinny, odtłuszczone kakao, białko jajka w proszku, aromaty, sól), czekolada mleczna (cukier, masa kakaowa, masło kakaowe, mleko w proszku, serwatka w proszku, tłuszcz roślinny, emulgator (E442), cukier, chrupiące płatki (mąka przenna, ekstrakt słodu jęczmiennego, sól, emulgator (E471, lecytyna sojowa), spulchniacze (wodorowęglan anomu) oleje roślinne, węglan wapnia, tłuszcz roślinny, mleko w proszku, odtłuszczone kakao, emulgator (E442), aromaty.
Może zawierać: orzechy.


Gdzie kupiłam: Biedronka
Cena: 9,99zł (za całe pudełko, zawierające 5 batonów)
Ocena: 4,5/10

czwartek, 16 lutego 2017

OXfam Fairtrade, czekolada z solonym karmelem

Witam Was moi mili po krótkiej przerwie. Pisałam Wam już wcześniej, że posty będą dosyć nieregularne, ale nie myślałam o aż takiej nieregularności :/. Dzisiaj już jestem z Wami i biorę na celownik, upolowaną w eko sklepie czekoladę... w sumie nie wiem jakiej firmy, jak się nazywa. Przyjmijmy, że jest to po prostu czekolada (o smaku solonego karmelu) :).

                                                 WYGLĄD:
Samo opakowanie jest dosyć ciekawe. Przyjemna dla oka zieleń z licznymi wzorkami. Nie powiem, żeby jakoś specjalnie mnie zachwyciło, ale nie było nudne i przede wszystkim było w sztywnym, tekturkowym opakowaniu a pod spodem, w pazłotku. Nie tak, jak milka czy inne takie (w plastiku).
Kosteczki miały jakieś dziwne, czarne plamki ( do tej pory zastanawia mnie czym one są).

SMAK: 
Gdy wzięłam ją na język, od razu poczułam jak bardzo opornie się rozpuszcza. Dopiero po dłuższej chwili czekolada "się uwolniła" i mogłam poczuć jej smak. Oczywiście jest ona bardzo intensywnie mleczna, na próżno tutaj szukać kakao, jak i bardzo słodka. Jednak miałam wrażenie, że przy tym wszystkim była odrobinę mało konkretna. Nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi, ale zdarzają się takie tabliczki, które po prostu nie mają smaku. Tutaj tak właśnie było (przynajmniej w pewnym stopniu).
  Jednak pamiętajmy o jeszcze jednym bonusie od producenta, mianowicie sól+karmel. Oooo tak, o tym pierwszym nie da się zapomnieć. Szczerze się przyznam, że w pewnym stopniu miałam problemy z wyczuciem w tej tabliczce czegokolwiek, oprócz soli. Każda kostka była nią upchana po brzegi. Fakt, bardzo denerwuje mnie, gdy na opakowaniu widnieje napis "solony karmel", a ja trafiam na nią jedynie raz, czy dwa, jednak tutaj chyba trochę za hojnie nas potraktowali. Po prostu zaczęła mi odrobinę uprzykrzać cała konsumpcję.
Jeśli o karmel chodzi, to był to zwyczajny palony cukier, którego nie było ani za dużo, ani za mało.


Podsumowując, sama czekolada nie była jakiejś wybitnej jakości i praktycznie nie czułam jej smaku, szczególnie, gdy się ją gryzło. Co za tym idzie nie zdołała mnie zasłodzić (co dla mnie jest zazwyczaj zaletą), ale tym razem zdecydowanie nie nazwę tego plusem :/. Dodatkowo ta za duża ilość soli. Ja bardzo lubię takie dodatki w słodyczach, ale nie, gdy czekolada nie ma smaku i koniec końców czuję tylko "słony tłuszcz". Raczej nie wrócę do niej. Kurcze, zawiodłam się trochę :/

Skład: cukier trzcinowy*, tłuszcz kakaowy*, mleko w proszku*, masa kakaowa*, sól, wanilia*.
Masa kakaowa minimum 37%
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych

Gdzie kupiłam; eko sklep
Cena: 11,50zł (100g)
Ocena: 5/10

 Dziękuję Wam bardzo mocno, że dalej ze mną jesteście i chcę powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczy Wasz czas, poświęcony na czytanie moich postów. Jeszcze raz ogromne dzięki. Buziak i do następnego :*