"Jest akcja!
Poszukuję chętnych do udziału w pewnej, na dużą skalę, zabawie związanej z wymianą książek. Możecie być z każdego zakątka globu! Wszystko, co musicie zrobić to kupić swoją ulubioną książkę i wysłać ją do zupełnie obcej osoby (wyślę Wam dane tej osoby na priv, jeśli zdecydujecie się wziąć udział w zabawie). Otrzymacie ksiązki (do swojej własnej kolekcji), a będą to ulubione tytuły
zupełnie obcych Wam ludzi. Jeśli jesteście zainteresowani udziałem w zabawie, napiszcie do mnie na maila: ewe0036@wp.pl , a ja Wam wyślę szczegóły co dalej!"
Jest to post skopiowany z mojego fb. Tak więc jeszcze raz gorąco zapraszam Was do zabawy i śmiało do mnie piszcie :).
To tak w ramach wstępu, ale teraz przejdźmy do samej recenzji, dotyczącej dosyć często pojawiających się u mnie, czekolady Ritter Sport. Czy jestem ich jakąś wielką fanką? Chyba jednak raczej nie. Znaczy... są poprawne i tyle w temacie. Jedynym wyjątkiem jest wersja kokosowa, za którą dałabym się pokroić ^^. Dzisiaj natomiast mam dla Was RS karamell musse, czyli mleczną z nadzieniem w postaci karmelowego musu i migdałami. Będzie ciekawie!
WYGLĄD I ZAPACH:
Wyjątkowo, mamy tu do czynienia z trzema rządkami po trzy (dużo większe niż zazwyczaj) kosteczki. Bardzo mnie to zaskoczyło, nie powiem xd. Desperacko próbowałam się w tą czekoladę "wwąchać", ale nic nie poczułam. To było kolejnym zaskoczeniem.
SMAK:



Znowu porażka. Ta czekolada była tak nijaka, że jedząc ją, nie poczułam kompletnie nic- ani smaku, ani zasłodzenia (a to akurat na plus). Kurczę, ona naprawdę mogła być smaczna. Uważam, że niewiele potrzeba było, aby stała się hitem. Zawiodłam się i to bardzo, szczególnie, że z całych moich Ritterowych zapasów, to w niej pokładałam największe nadzieje. No cóż, przynajmniej sama czekolada (bez nadzienia), była rewelacyjna. Za to i przyjemnie chrupiące, spore migdały, punkty w górę.
Gdzie kupiłam: dostałam
Cena: oj nie wiem xd
Ocena 5/10 (głównie za tą czekoladę)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz