WYGLĄD:

Kosteczki miały jakieś dziwne, czarne plamki ( do tej pory zastanawia mnie czym one są).
SMAK:
Gdy wzięłam ją na język, od razu poczułam jak bardzo opornie się rozpuszcza. Dopiero po dłuższej chwili czekolada "się uwolniła" i mogłam poczuć jej smak. Oczywiście jest ona bardzo intensywnie mleczna, na próżno tutaj szukać kakao, jak i bardzo słodka. Jednak miałam wrażenie, że przy tym wszystkim była odrobinę mało konkretna. Nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi, ale zdarzają się takie tabliczki, które po prostu nie mają smaku. Tutaj tak właśnie było (przynajmniej w pewnym stopniu).


Jeśli o karmel chodzi, to był to zwyczajny palony cukier, którego nie było ani za dużo, ani za mało.
Podsumowując, sama czekolada nie była jakiejś wybitnej jakości i praktycznie nie czułam jej smaku, szczególnie, gdy się ją gryzło. Co za tym idzie nie zdołała mnie zasłodzić (co dla mnie jest zazwyczaj zaletą), ale tym razem zdecydowanie nie nazwę tego plusem :/. Dodatkowo ta za duża ilość soli. Ja bardzo lubię takie dodatki w słodyczach, ale nie, gdy czekolada nie ma smaku i koniec końców czuję tylko "słony tłuszcz". Raczej nie wrócę do niej. Kurcze, zawiodłam się trochę :/
Skład: cukier trzcinowy*, tłuszcz kakaowy*, mleko w proszku*, masa kakaowa*, sól, wanilia*.
Masa kakaowa minimum 37%
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Gdzie kupiłam; eko sklep
Cena: 11,50zł (100g)
Ocena: 5/10
Dziękuję Wam bardzo mocno, że dalej ze mną jesteście i chcę powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczy Wasz czas, poświęcony na czytanie moich postów. Jeszcze raz ogromne dzięki. Buziak i do następnego :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz