Co ma wstęp do produktu? A to, że gdyby nie fakt, że często łapiemy na drogę coś słodkiego, żeby dać swojemu organizmowi porządnego kopa, to nigdy bym tego batonika nie wzięła. Bo czego można się po nim spodziewać?

Batonik został podzielony
na 6 kosteczek, co jest bardzo fajnym rozwiązaniem (szczególnie, że nie dałabym rady zjeść go w całości, ale o tym dalej).

Smak: Oczywiście zaczęłam po kolei, czyli od czekolady. No więc tak: rozpuszcza się bardzo szybko i dosyć kremowo, ale nie jest w pełni gładka. Ma takie charakterystyczne grudki, jak w tych słabej jakości mikołajach. Ogólnie jest bardzo słodka i trąci alkoholem, prawdopodobnie od nadzienia. Kakao nie ma i nie będzie, czego się spodziewałam.
Po obgryzieniu czekolady, dokopujemy się do nadzienia. Nie było ono płynne, ani w pełni stałe, takie, jak np. w pawełku, z małymi grudkami. Pierwsze co zalewa nam kubki smakowe, to alkohol a zaraz potem duża fala słodyczy. Serio, mogli już sobie darować ten cukier, szczególnie, że nie pożałowali go w czekoladzie. Gdy już te dwa żywioły przycichną, dociera do nas smak, kojarzący się z mlekiem skondensowanym ( no w końcu etykietka głosi: baton MLECZNY), takie lekko karmelowate mleko. Hmmm powiem Wam, że to nadzienie było nawet smaczne. Wróć, byłoby, gdyby nie ten cukier.

Gdzie kupiłam: Biedronka
Cena: 0,99zł
Ocena: 5/10 (tragedii nie było, jak będziecie bardzo zdesperowani, to możecie kupić :P)
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń